wtorek, 30 lipca 2013

Robota wre :)
Urlop bardzo owocnie wykorzystany,

10 noży oprawionych:


Ostrza elegancko wysatynowane:


5 sztuk udało mi się wykończyć na czysto:



Oprawione odpowiednio w:
- zagrzybiona buczyna
- padouk
- sekwoja kalifornijska
- czarny dąb
- mikarta

Reszta niebawem ;)

sobota, 20 lipca 2013

Kiedyś pisałem jak zabezpieczyć drewnianą rękojeść klejem cyjanoakrylowym. Dziś natomiast będzie jak taką rękojeść złożyć.

Podobno jedno zdjęcie jest bardziej wymowne niż 100 słów, więc zaczynamy:

1. Przed montażem rękojeści blank należy odpowiednio przygotować. Zawsze robię satynę co najmniej gradacją 500 na klindze, rękojeść wystarczy wyczyścić z nagaru po hartowaniu oraz przecieram papierem 150. Oczywiście dokładnie odtłuszczam.



2. Do przyciętych wcześniej kawałków drewna (w tym przypadku wenge) przyklejam fornir - będzie przekładką pomiędzy stalą a okładziną - w zasadzie wyłącznie w celach estetycznych stąd kolor kontrastujący do materiału okładzin. Przed naklejeniem forniru/fibry/itp... należy zadbać aby klocek drewna miał idealnie płaską powierzchnię. Naklejam na tym etapie gdyż fornir jest niezwykle kruchy - przy wierceniu jest bardzo wysokie ryzyko pęknięcia. Gdy jest naklejony tego ryzyka nie ma.
Na tym etapie przygotowuję również pręciki, które będą pinami.


3. Przygotowane okładziny sklejam ze sobą taśmą dwustronną tak aby fornir był wewnątrz, oraz na tę samą taśmę naklejam blank. Dzięki temu będę wiedział gdzie dokładnie wiercić otwory oraz wyeliminuję ryzyko pomyłki


4. Otwory wiercę na wiertarce kolumnowej. Należy pamiętać aby używać ostrego wiertła - tępe może brzydko rozłupywać drewno.



Jako że uchwyt w mojej wiertarce nie "łapie" niczego mniejszego niż 3 mm to przy wierceniu mniejszych otworów muszę stosować dodatkowy uchwyt.


Nie jest to rozwiązanie idealne bo narzędzie ma lekkie bicie ale puki co daje radę i nie rozwierca otworów.

5. Następnie korzystając z faktu że okładziny są nadal sklejone taśmą dwustronną, oraz mają już wywiercone wszystkie otwory na piny należy wyszlifować czoło okładzin. Jeżeli nie zostanie zrobione to przed montażem rękojeści to później będzie to bardzo trudne.


Oczywiście nie można zapomnieć o odpowiednim osprzęcie chroniącym oczy, uszy i drogi oddechowe

6. Teraz można przystąpić do sklejenia rękojeści. W jednej okładzinie umieszczamy wszystkie piny.



7. Blank smarujemy klejem pamiętając o starej maksymie: "klej trzyma gdy go nima" - czyli nie kładziemy 1mm warstwy lepiszcza. Całość składamy i ściskamy mocno np. w imadle. Można używać ścisków stolarskich lecz mając odpowiednio duże imadło zalecam je. Ścisk mamy wówczas równy na całej powierzchni rękojeści.


UWAGA!
piny będą wchodziły w okładzinę ciężko - drewno po wywierceniu otworu lekko się "zejdzie" (nie wiem jak to się fachowo nazywa) i otwór będzie miał minimalnie mniejszą średnicę. Po żadnym pozorem nie wbijać pinów młotkiem - można uszkodzić i pin i okładkę. Ja robię to w imadle. Wkładam pin w otwór i delikatnie ściskam - pin swobodnie wejdzie na swoje miejsce nieuszkodzony. Tą metodą składam wszystkie rękojeści full tang - nawet te mające wiele pinów igłowych.

8. Po związaniu kleju całość szlifujemy z grubsza na taśmówce do uzyskania pożądanej grubości i kształtu.



Dalej to już ręczna wykończeniówka papierami ściernymi... ale o tym następnym razem :)

Na koniec.
Jeżeli składam rękojeść z drewna o wyraźnym usłojeniu to bardzo ładnie wygląda jak dopasuje się do siebie słoje po na dwóch okładzinach, jak np tu, w przypadku zagrzybionej buczyny


Jest to o wiele lepszy efekt niż gdyby "żyłki" grzyba się nie zbiegały.

i jeszcze...
kontrastujący fornir wygląda na prawdę dobrze :)

Na dziś tyle :) Jak są pytanie to poproszę w komentarzach - jak tylko będę znał odpowiedź to udzielę.

sobota, 13 lipca 2013

Pierwsza część przygotowywanych noży już zahartowana...
Przed tą czynnością wyglądały tak:



ładniutkie, wysatynowane, bez najmniejszej ryski po szlifierce...

Po hartowaniu wyszło tak:




brudne, poczernione itp... czyli głupiego robota... teraz na nowo trzeba wszystko satynować.
Ale najważniejsze że wyszły twarde (ok 58-60 HRC), prościutkie jak struna i bez żadnych wżerów i kraterów - ładna i gładka powierzchnia.

Następna partia będzie hartowana niebawem. Łącznie z tymi dwoma hidden tangami z pierwszego zdjęcia. Po prostu do pieca nie weszły ;)

niedziela, 7 lipca 2013

Robota w trakcie

co raz bliżej końca szlifowania... ogółem 11 gotowych do hartowania.
Poniżej kilka z nich:




jak na razie wszystko zgodnie z planem ;)