W poprzednim odcinku było o wykańczaniu głowni selektywnie hartowanej, dziś będzie zwykła. Po obróbce cieplnej klingi wyglądają niefajnie:
Papiery ścierne w rękę i trzeba zdjąć warstwę odwęgloną oraz zrobić przyzwoitą satynę. Po 2-3 godzinach pracy jest taki efekt:
Głownia wykończona papierem gradacji 600. Tyle wystarczy - drobniejsze papiery warto stosować jeżeli chce się uzyskać efekt lustra.
Do dalszej pracy klingę zabezpieczam taśmą malarską - jest wysokie ryzyko porysowania i uszkodzenia ostrza w trakcie wykonywania rękojeści - szkoda byłoby własnej pracy poświęconej na satynowanie. Gdy jest owinięta taśmą jest bezpieczna, a taśmę malarską jest łatwo zdjąć po zakończeniu pracy.
Ok. Klinga gotowa - pora zabrać się za rękojeść. Zaczynam od gardki. Można ją wykonać z dowolnego w zasadzie materiału - stali, mosiądzu, miedzi, tworzyw sztucznych itp... wszystko co pasuje do projektu. Ja użyłem tu stali
W kawałku stali wiercimy otwór o średnicy grubości głowni - w projekcie ostrze ma 3mm grubości, więc wiertło też 3mm. Następnie otwór ten trzeba rozpiłować pilnikami iglakami tak by cały trzpień się tam wsunął. Jest to mozolna praca której osobiście nie cierpię... dlatego tym razem użyłem gotowej gardki z wyciętym laserem otworem - należało go jedynie poszerzyć i dopasować do mojego trzpienia.
Gdy garda jest dopasowana trzeba wykończyć na gotowo jej czoło - po zamontowaniu do klingi będzie to niezwykle utrudnione.
Do tego celu potrzebuję papieru ściernego przyklejonego do kawałka płaskiego corianu
Po kilku chwilach i trzech gradacjach papieru garda jest gotowa
W następnej kolejności przygotowuję przekładki. W tym projekcie rękojeść ma być zrobiona z czarnego dębu (ot. zamawiający tak sobie zażyczył ;)) więc przekładki postanowiłem zrobić z czarnej fibry, plasterka czarnego dębu oraz dwóch grubości alpaki - jej kolor będzie ładnie się prezentował z komplecie ze stalowoą gardą.
Fibrę i alpakę tnę zwykłymi nożyczkami, po cięciu blaszka jest pogięta więc trzeba troszkę wyprostować na kowadle
Przekładki gotowe
Pora na wiercenie otworów na trzpień. W tym przypadku otwór nie musi być tak idealnie dopasowany jak w gardzie - po prostu nie będzie widoczny. Ja robię to wiertłem 6mm.
UWAGA!
Absolutnie nie wolno trzymać w palcach wierconych drobnych elementów - zwłaszcza cieniutkich blaszek. Gdy wiertło się zablokuje blaszka wyrwie się z palców i zadziała jak obrotowa brzytwa - a palce nie włosy... nie odrastają.
Ja w tym celu używam przyrządu jak na zdjęciu - elementy w nim zamocowane nie mają prawa się wyrwać, a nawet jeżeli by się to zdarzyło to dłonie są bezpieczne.
Pora na główną część rękojeści - klocek czarnego dębu. Odrysowuję na nim trzpień:
Wyznaczam miejsce wiercenia:
i mocuję w imadle maszynowym tak by wiertło wchodziło dokładnie pod takim kątem pod jakim będzie szedł trzpień:
Gdy wszystkie elementy są już przygotowane pora na klejenie i składanie. Do klejenia należy użyć albo żywicy epoksydowej (opcja zalecana) albo klejów dwuskładnikowych epoksydowych.
Każdy z elementów smaruję klejem i nawlekam na trzpień, otwór w klocku drewna wypełniam dokładnie klejem za pomocą strzykawki - tak by cały był zalany. Gdy wszystko jest złożone wkładam w specjalnie przygotowany ścisk:
Ścisk to proste narzędzie - dwie deseczki, dwa pręty gwintowane i nakrętki motylkowe (można zwykłe - ale do motylkowych nie potrzeba klucza). Dzięki zastosowaniu tego prostego narzędzia mam pewność że wszystkie elementy dopasują się do siebie, nie będzie szczelin pomiędzy przekładkami itp... Ściskam tak mocno aż nadmiar kleju zacznie wypływać.
Gdy klej/żywica zwiąże (różne kleje mają różne czasy wiązania) za pomocą szlifierki taśmowej wycinam zaplanowany kształt rękojeści
Teraz znów ręczna robota... Mocuję nóż w imadle, tnę papier ścierny na paski i kształtuję rękojeść nadając jej finalny kształt, krągłości itp...
Zaczynam od gradacji 150, kończę najczęściej na 400 (czeczoty nawet na 1200)
Po zakończeniu pracy papierami nóż prezentuje się tak:
Jako że czarny dąb jest drewnem dość porowatym, a robiony nóż jest zamówiony przez myśliwego, więc docelowo będzie pracował w różnych warunkach pogodowych zdecydowałem się pokryć rękojeść cyjanoakrylem
Drewno sporo wypiło kleju. W dalszym etapie zeszlifuję do "gołego" drewna klej - tak że nie będzie go widać ani czuć w dotyku, ale pory i ew. ubytki zostały skutecznie zalepione na głębokość 1-1,5mm. Dzięki temu prostemu zabiegowi zwiększa się odporność drewna na wilgoć nie powodując efektu polakierowanego drewna.